Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2019

Nie oceniaj po okładce, Śnieżka też nabrała się na ładną skórkę

Kiedyś chyba częściej się słyszało, żeby „nie oceniać książki po okładce”, nie?  Dzisiaj to już nie ma takiej mocy sprawczej, bo a)       brzydkie okładki gorzej prezentują się na insta, b)       właściwie wszystko musi ociekać zajebistością, żeby ktoś zwrócił uwagę… albo właśnie nie zwrócił.  Nie wtrącił swoich pięciu groszy, bo ktoś ma śmieszny szalik w liski, chociaż liski są słodkie.   Może też strasznie razi kogoś mój krzywy nos, albo „wiecznie naburmuszona mina”, sorry , że nie polecę od razu do chirurga i nie zrobię się na bijons , żebyś mógł/a się odpierdolić. Spójrz na siebie. W lustro. Teraz. Niezależnie od tego, co widzisz, czy to ci się podoba, czy nie, czy popadasz w samozachwyt, czy w stan depresyjny – to właśnie jesteś ty. I co? I nic. Tak po prostu wyglądasz. I co dalej? Gdzie puenta? Dalej to już zależy od CIEBIE.

Przypłynęło z kawą

Ach, nie ma to jak wspaniałe poranki! Wstajesz sobie ochoczo, przeciągasz się niczym w filmie (włosy są ułożone perfect !), masz ochotę śpiewać z ptaszkami i po serii szybkich ćwiczeń na pobudkę, ruszasz wojować świat! No, prawie. Bo akurat dziś obudziłam się ledwo co i tylko po to, żeby wyłączyć ten cholerny budzik. Z bólem otworzyłam oczy, nie pamiętam swojego snu (a ostatnio mam je arcyciekawe!), a włosy były totalnie w przeciwnym kierunku niż perfekcyjny. W ogóle były we wszystkie możliwe kierunki. Zwlekłam się więc spod kołderki, nastawiłam wodę, ogarnęłam się w miarę tak, żeby nie wystraszyć nikogo na ulicy, a po zalaniu kawy stwierdziłam, że idę na dwór wypić kawkę.  I tak też zrobiłam, i to mi się dzisiaj udało. Chociaż to. W towarzystwie psa domagającego się drapania za uszami, w akompaniamencie ptaków (i kur, he he), delektowałam się zapachem świata spragnionego deszczu, nad którym wreszcie zlitowało się niebo, i kolejnymi łykami kawy. (Tu muszę zaznaczyć, że

Więc idź i maluj swój świat

ŹRÓDŁO: STYLOWI.PL Nie ma to jak obudzić się w przytulnej sypialni, pod ulubioną kołderką, w towarzystwie ukochanej osoby. Promienie słońca delikatnie wdzierają się do sypialni, kończąc sny i budząc nas do życia. Otwierasz leniwie oczy, spoglądasz w uśmiechniętą twarz osoby obok ciebie, która mówi, że robi dziś śniadanie.  Przeciągasz się z uśmiechem, mościsz wygodnie, wyciągasz lekturę. Błogie chwile przed wyruszeniem w pośpiech, prace, stres. Po chwili podane na tacy, lub wedle mody i trendów, na desce, pięknie prezentuje się ciacho. Kubek gorącej ulubionej kawy gotowy, pobudza cię już zapach świeżo zmielonych ziaren.  Siadacie wygodnie, patrzycie sobie w oczy sącząc kawusię...  Nie trzeba zbyt wielu słów, żeby do głębi poczuć radość z takiej chwili, z bliskości, z kofeiny. Nie trzeba zbyt wielkiej oprawy na takie słodkie, intymne poranki.  To nie są żadne fajerwerki, to ruszenie dupska, dobra wola.  Tymczasem ... Jak zwykle dzwoni budzik, który wyłączasz n

Ile masz na liczniku?

Czytałam ostatnio artykuł o człowieku, który tak bardzo lubi czytać, że przez swoje obowiązki czyta aż książkę rocznie. Jedną. W związku z tym, że nie miał czasu na oddawanie się lekturze, przeprowadził jakieś badania, wywiady, z czytającymi dużo, chcąc poznać receptę na zwiększenie liczby nowych tytułów. Bo tak bardzo kochał czytać. A co to jest, kurde, wyścig?  Nie wiem czy wy też prowadzicie swoje prywatne statystyki? Ile w tym roku przeczytałam książek, ile upiekłam ciastek, ile obejrzałam filmów, ile zrobiłam kroków, ile zużyłam szamponu, ile zmarnowałam folii, ile plastiku, ile cukru zjadłam, ile procentów wypiłam, itd.  ILE. Nie JAKIE. Nie z KIM. Nie GDZIE. Liczą się tylko liczby. I ILE osób to widziało, ile wie, ile polajkuje.

Piątunio z przygodą

instagram.com/bookowniczkka W piątek, gdy wybija ostatnia minuta twej zmiany, lecisz zrzucić roboczy strój i biegniesz do auta cieszyć się weekendem. Postanawiasz sobie nie przespać tego dnia, a ponieważ w aplikacji dziś masz odpoczynek dla mięśni od ćwiczeń, wsiadasz na rower, idziesz na spacer z psem, rozwieszasz pranie i robisz porządki (w sumie spalasz więcej, niż podczas ćwiczeń, yeah!) . Przychodzi wieczór, myślisz co dobrego sobie zjeść, i oczywistym wyborem jest: pizza. Rodzeństwo tłumaczyło jak wyrobić ciasto, wszystko idzie elegancko, lekko i przyjemnie, pieczareczki już się przysmażyły, ser starty, kukurydza naszykowana, jeszcze tylko przyprawy, ciasto wyrośnięte, hop na blachę i do piekarnika. I wtedy właśnie on postanawia się zepsuć. Piekarnik. Działający bez zarzutu dwadzieścia cztery na dobę, siedem dni w tygodniu, tylko nie wtedy, kiedy po wielu latach od ostatniej porażki z ciastem drożdżowym na pizzę, które nie wyrosło i musiałam szybko jechać do marketu po g

Bookoholizm, wszyscy mają masz i ty?

Wyobraźmy sobie sytuację: Zwykły, letni dzień, wracasz sobie spacerkiem z pracy, kupujesz w warzywniaku pomidory i ziemniaki, może wstępujesz do ulubionej kawiarni po latte na wynos. Zmierzasz do domu zadowolona z siebie, bo oparłaś się tej pięknej koszuli w kwiaty na wystawie, cieszysz się z rabatu, jaki dostałaś w drogerii na szampon i nagle mijasz to miejsce. Miejsce, któremu nie umiesz się oprzeć. Które kusi cię samą witryną, szepcze słodko od drzwi, nęci zapachem zadrukowanych kartek. Księgarnia. Wiesz, że jesteś na straconej pozycji, jeśli nie miniesz szybko drzwi i nie pójdziesz dalej. Niby to specjalnie przechodzisz na drugą stronę ulicy, ale przecież zawsze możesz zawrócić do kiosku po bilet na zaś, a potem - nie wiesz nawet kiedy! - lądujesz między regałami i już nie zastanawiasz się czy w ogóle coś brać, tylko na ile tomiszczy może sobie dziś pozwolić twój portfel i kręgosłup.  Znana sytuacja?

Przyjaciele lekarstwem na całe zło

* - Może coś obejrzymy? - No, dobra, a co chcesz? - Nie wiem, obojętnie.  - Hmm, może jakiś fantastyczny?  - Nie, wiesz, że nie lubię! - A Harry to co?  - Harry to jest wyjątek! - A Piraci z Karaibów to też podróżniczy film? - Przygodowy! - Jasne, a Davy Jones i Kraken? - Co z nimi? - To są fantastyczne postaci! - MAGICZNE! - Magia to nie fantastyka?! - Magie masz na co dzień, na przykład gdy twoje szklanki po kawie same wracają czyste do szafki! - A nie zmywają ich seksowne wróżki? - Mogłaby je zmywać seksowna zmywarka. Co chcesz oglądać! - Ja? Mi to obojętne! - To może Pretty Wo... - Nie!!! - To co mówisz, że obojętnie?! - Wszystko tylko nie to i Titanic! - I Pamiętnik. - Fu! - Dobra, może Misja Kleopatra? - Znowu Asterix i Obelix? Ej w sumie to oni też mieli.... - MAGICZNY napój! Magia, widzisz! - Raaany, to thriller jakiś?  - Nie bardzo... - Może Jestem na tak? - Znowu Jim? - Eh, zobacz co poleca Netflix. <kwad

Czysta przyjemność czytania

Nie ma nic przyjemniejszego w pracy, niż powroty do domu. Błoga chwila, gdy zamykasz po zmianie drzwi, idziesz do auta, wałkujesz Costello Music i jedyny twój dylemat na wieczór brzmi: biała czy earl grey? Ostatecznie lądujesz pod kocem. Mościsz się wygodnie. Jeszcze raz. Poduszka pod plecy może? Jednak nie, out . Dobra, siadasz jakoś tam w każdym razie. Teraz tylko pytanie: co tu czytać? Może wystąpić dylemat jeśli zaczniesz sześć książek na raz. No bo te z biblioteki trzeba najpierw, wiadomo. Ale po co je brałaś, jak wcześniej kupiłaś trzy inne, bo promocja? No leżą, no, jeść nie wołają, ale trochę cię w dupce szczypie, że masz zaległości, a grzbiety patrzą na Ciebie z półki z wyrzutem. Co zrobić, jak nie ma czasu? Może na przykład wyłącz na chwilę Netflixa, albo przestań przeglądać Instagrama i zasypywać znajomych głupimi memami. Czas przejrzeć leżaki regałowe, ooo a co to tu wypadło? Kod do Legimi. No jasne, dołóżmy sobie kolejnych lektur, łiiii! Czytanie jest takie super

Po prostu delektuj się chwilą

Przychodzi ten czas, w którym musisz powiedzieć sobie: dość. Wolny dzień, w którym postanawiasz sobie: reset. Rzucasz wszystko, nie robisz planów, nie nastawiasz budzika, stop! Ty dziś odpoczywasz! Oczywiście o ile nie obudzą cię hałasy z zewnątrz, mknące po progach tiry, piaskarki. Może jeszcze uda ci się przewrócić na drugi bok, zamknąć oczy i złapać sen... o ile nie zapomnisz dzień wcześniej wyłączyć tego cholernego budzika. Dobra, olać spanie, sen jest dla słabych, szkoda dnia! Wyskocz z łóżka, wmów sobie super spanko, żeby zadziałać na psychikę i uśmiechnij się do swego odbicia w lustrze. Do tego rozczochranego potworka, z odbitą na policzku poduszką i w wytartych spodenkach.  Przecierasz leniwie oczy (ludzie, ja mam tam piasek czy kamienie?!), idziesz włączyć wodę w czajniku i otwierasz szafkę po puszkę, bo mogę wszystko, ale najpierw kawa! Może trochę poćwiczę? Jakieś przysiady, albo chociaż skłony... oho! to nie był dobry pomysł zginać się w kuchni. Masujesz guza

Cześć, nie zbieram kubków od... o, jaka ładna filiżanka!

Zbieractwo znane nam jest od zarania dziejów. Mamy to po prostu we krwi.  Znaczki, figurki, książki, kapelusze, muszelki, ..., i oczywiście:  kubki. Wszelakie. Z napisem, bez. Zdobione, gładkie. Duże i małe. Białe, czarne, kolorowe. Może ze śmiesznym napisem pod spodem? Albo te zmieniające kolor? Albo te w kształcie kota czy jednorożca?! Shut up and take my money! Każdy większy lub mniejszy książkowy freak zna tę nieodpartą potrzebę posiadania w zasięgu dłoni jakiegoś napoju. Miłośnicy kawy i herbaty (w okresie zimowym spróbuj nie wypić gorącej czekolady...!), wiedzą też i jest to dla nich naturalna rzecz, że pić swój ulubiony trunek należy w ulubionym kubku. Który to codziennie jest inny.  A wiadomo, że jak przyjdzie nowy, to ma zawsze pierwszeństwo.  No i zawsze się znajdzie jakiś nowy... Zawsze. Nigdy ich dość. Nigdy nie brakuje miejsca na kolejny.  Nigdy też nie odmówisz sobie w sklepie, a jak dotkniesz za uszko, okaże się jak leży w ręce, jaka wygodna,

Postanawiam nie podsumowywać

Generalnie rzecz biorąc sprawa ma się tak: Jak co roku, o tej samej porze, kiedy opadnie już smród po fajerwerkach, kiedy każdy szuka swego portfela i psa, bo nie pomyślał wcześniej, żeby zabezpieczyć zwierzaka, nadchodzi ten  czas na super postanowienia . Ale takie wiecie - naprawdę super. Jedyne, wyjątkowe, świetne cele, które chcemy osiągnąć i które pomogą nam się wspiąć na szczyt. Tym razem nam się uda. To będzie ten rok! Bo w tym nowym roku nie zapomnę o pompkach po dziesięciu dniach, bo tym razem pojem owsiankę dłużej, niż tydzień, bo tym razem naprawdę będę się sumiennie uczyć słówek i w końcu ogarnę ten hiszpański. Przecież czekałam dwanaście miesięcy, żeby podsumować wszystkie inne genialne pomysły, podliczyć przeczytane strony i ocenić obejrzane filmy. To jest ten właśnie czas, kiedy ogarniamy na szybko stół do wigilii, sałatki na sylwka i dwunastomiesięczne zajęcia, które kochamy i które są naszym hobby , żeby potem rozliczać się z nich w excelu na wszystkich so