Przejdź do głównej zawartości

Po prostu delektuj się chwilą

instagram.com/bookowniczkaig
Przychodzi ten czas, w którym musisz powiedzieć sobie: dość.
Wolny dzień, w którym postanawiasz sobie: reset.
Rzucasz wszystko, nie robisz planów, nie nastawiasz budzika, stop! Ty dziś odpoczywasz!

Oczywiście o ile nie obudzą cię hałasy z zewnątrz, mknące po progach tiry, piaskarki. Może jeszcze uda ci się przewrócić na drugi bok, zamknąć oczy i złapać sen... o ile nie zapomnisz dzień wcześniej wyłączyć tego cholernego budzika. Dobra, olać spanie, sen jest dla słabych, szkoda dnia! Wyskocz z łóżka, wmów sobie super spanko, żeby zadziałać na psychikę i uśmiechnij się do swego odbicia w lustrze. Do tego rozczochranego potworka, z odbitą na policzku poduszką i w wytartych spodenkach. 
Przecierasz leniwie oczy (ludzie, ja mam tam piasek czy kamienie?!), idziesz włączyć wodę w czajniku i otwierasz szafkę po puszkę, bo mogę wszystko, ale najpierw kawa! Może trochę poćwiczę? Jakieś przysiady, albo chociaż skłony... oho! to nie był dobry pomysł zginać się w kuchni. Masujesz guza na głowie, trzaskasz szafką i idziesz siku.
Czemu koty zawsze się gapią jak siedzisz na kiblu? Co je tak do cholery interesuje? Że co, to ma być zemsta za nagrywanie cię w kuwecie, jak w końcu załapałeś, że można sikać tam, a nie do kapci?! 
Czajnik złowieszczo gwiżdże z kuchni. Chociaż raz pamiętam, żeby obrócić go do ściany i nie chować się przed gorącym pociskiem. Zalewasz filiżankę (chyba raczej kubeł) kawy, otwierasz lodówkę z nadzieją, że krasnoludki w końcu odwiedziły też twój dom, ale zatrzaskujesz ją ze smutnym spojrzeniem przez okno na padający (widzisz te złośliwe uśmiechy śnieżynek...) śnieg. Wzdychając i wyklinając swoje ogarnięcie życiowe wkładasz dresy i lecisz do pobliskiego sklepiku.
Oczywiście, że w tym arcy nieeleganckim stroju i z nastrojem totalnie nie towarzyskim mijasz wszystkich znajomych po drodze, a w kolejce w sklepie stoją chyba przyszli modele. No jasne, że tak. Nie ma twojego roślinnego napoju, skończył się akurat hummus, a o bułkach zapomnij. Widzisz swoje odbicie w szybie - czy ja mam poduszkę ze stali i zostanie mi blizna na policzku?!
Oddychaj. 
Wracasz do domu z naturalnym jogurtem, w szafce są jeszcze jakieś owsiane płatki, może znajdziesz mrożoną malinę. Kawa trochę wystygła, ale zimna też jest dobra, więc kończysz ją jednym haustem.
Po śniadaniu chcesz wrócić do łóżka i wyleżeć ten dzień, ale w oczy kłuje rozgardiasz i wychodzące z koczka kosmyki włosów. Na krańcu cierpliwości ogarniasz mieszkanie i siebie, resztę olewasz, zamawiasz na obiad pizzę i odpalasz Netflixa, żeby dokończyć serial. 
I akurat wtedy muszą sobie wyłączyć prąd.
...
W końcu czytanie przy świeczkach ma swój urok, nie?

Komentarze

Popularne posty

"Zakończeniem jest Zakopane" - Marta Matyszczak

 Ostatni raz państwo Solańscy i Gucio na tropie... Niezwykle mi dziś smutno po skończonej lekturze, choć tyle czekałam, jak zawsze, na dalsze losy tego uroczego trio. Tym razem jednak kończąc tom wiedziałam, że ciągu dalszego nie poznam. Nim jednak na dobre zakręciła mi się łezka w oku... Towarzyszymy bohaterom w pakowaniu się na urlop, więc kryjcie się kto może, bo zwiastuje to zazwyczaj jedno (albo nie jedno..). Róża w formie - odwala od pierwszych stron i powiedzmy sobie szczerze, za to kochamy ją najbardziej. Szymon, choć swym okiem dostrzega (prawie)wszystko, przymyka je jednak i nie otwiera zbędnie ust. Przywykł chłop, a miłość nie wybiera, więc ruszają na podbój Zakopca. Z okna hotelowego pokoju detektyw z żoną ma widoki na góry i odpoczynek podczas pieszych wędrówek, jednakże nocne wydarzenia sprowadzają go na ziemię... Tajemniczy pożar willi po sąsiedzku sprawia, iż Solańscy ruszają w góry nie po relaks, a w poszukiwaniu poszlak. Odkrywają tajemnice mieszkańców, płacąc prz...

"W mojej rodzinie każdy kogoś zabił" - Benjamin Stevenson

Książka z cyklu tych, po które sięgnęłam przypadkiem i bardzo się cieszę, że ją przeczytałam. Historia, którą poznajemy z każdym kolejnym rozdziałem... staje się coraz bardziej tajemnicza, ponieważ jest rozłożona w czasie, a jej fragmenty rozsiane niechronologicznie. Zbieramy elementy niczym puzzle, aby na samiutkim końcu ułożyć z nich obrazek, w który nie do końca można uwierzyć (choć widok jest zacny, parafrazując nadal do puzzli).  Narracja jest troszkę nietypowa, ale przypadła mi do gustu. Autor pokusił się o humorystyczne wstawki,  nie skąpi też pseudo spoilerów własnej powieści, a mimo wszystko zaskakuje - co powoduje uśmiech.  Sama historia tyczy się rodziny (wow, nikt się nie spodziewał po tytule), w której kilka wypadków i zdarzeń sprowadziło na jej członków złą sławę. To mało powiedziane, ale nie chcę nic a nic zdradzić, ponieważ odkrywanie tego wszystkiego było mega ciekawe. Historia w górskim pensjonacie, z szalejącą śnieżycą i skłóconą familią -  wi...

"Przepraszam, ja już nie żyję" Marty Matyszczak

       W drugim tomie serii "Zbrodnie na podsłuchu" towarzyszymy Ricie, Jackowi i Radkowi podczas rejsu olbrzymim wycieczkowcem. Zatrudnieni jako pracownicy na ociekającej w luksusy łajbie, prowadzą eko śledztwo doszukując się (o co nie trudno) brudnych praktyk związanych m.in. z "pozbywaniem się odpadów". Ulokowani w ciasnych kajutach, pracując po kilkanaście godzin dziennie, znajdują czas na dochodzenie, jednak po krótkim czasie okazuje się, że muszą też zbierać poszlak dotyczącej innej sprawy... Za burtą bowiem ląduje młoda kobieta, a Rita Braun twardo postanawia znaleźć przyczynę i sprawcę. Od początku lektury dzieje się dużo, autorka nie torturuje nas zbędnymi opisami i nudnymi przestojami, za to raczy dawką humoru, trafnymi spostrzeżeniami i akcją, którą spokojnie mogłaby wskoczyć na ekran (to straszne, że już wszystko wyobrażamy sobie w wersji filmowej). Zdecydowanie podium w tym tomie zdominował brat Rity, czyli Radek - magnes na tarapaty. Dzięki jego wybryk...