Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2019

Przypłynęło z kawą

Ach, nie ma to jak wspaniałe poranki! Wstajesz sobie ochoczo, przeciągasz się niczym w filmie (włosy są ułożone perfect !), masz ochotę śpiewać z ptaszkami i po serii szybkich ćwiczeń na pobudkę, ruszasz wojować świat! No, prawie. Bo akurat dziś obudziłam się ledwo co i tylko po to, żeby wyłączyć ten cholerny budzik. Z bólem otworzyłam oczy, nie pamiętam swojego snu (a ostatnio mam je arcyciekawe!), a włosy były totalnie w przeciwnym kierunku niż perfekcyjny. W ogóle były we wszystkie możliwe kierunki. Zwlekłam się więc spod kołderki, nastawiłam wodę, ogarnęłam się w miarę tak, żeby nie wystraszyć nikogo na ulicy, a po zalaniu kawy stwierdziłam, że idę na dwór wypić kawkę.  I tak też zrobiłam, i to mi się dzisiaj udało. Chociaż to. W towarzystwie psa domagającego się drapania za uszami, w akompaniamencie ptaków (i kur, he he), delektowałam się zapachem świata spragnionego deszczu, nad którym wreszcie zlitowało się niebo, i kolejnymi łykami kawy. (Tu muszę zaznaczyć, że

Więc idź i maluj swój świat

ŹRÓDŁO: STYLOWI.PL Nie ma to jak obudzić się w przytulnej sypialni, pod ulubioną kołderką, w towarzystwie ukochanej osoby. Promienie słońca delikatnie wdzierają się do sypialni, kończąc sny i budząc nas do życia. Otwierasz leniwie oczy, spoglądasz w uśmiechniętą twarz osoby obok ciebie, która mówi, że robi dziś śniadanie.  Przeciągasz się z uśmiechem, mościsz wygodnie, wyciągasz lekturę. Błogie chwile przed wyruszeniem w pośpiech, prace, stres. Po chwili podane na tacy, lub wedle mody i trendów, na desce, pięknie prezentuje się ciacho. Kubek gorącej ulubionej kawy gotowy, pobudza cię już zapach świeżo zmielonych ziaren.  Siadacie wygodnie, patrzycie sobie w oczy sącząc kawusię...  Nie trzeba zbyt wielu słów, żeby do głębi poczuć radość z takiej chwili, z bliskości, z kofeiny. Nie trzeba zbyt wielkiej oprawy na takie słodkie, intymne poranki.  To nie są żadne fajerwerki, to ruszenie dupska, dobra wola.  Tymczasem ... Jak zwykle dzwoni budzik, który wyłączasz n

Ile masz na liczniku?

Czytałam ostatnio artykuł o człowieku, który tak bardzo lubi czytać, że przez swoje obowiązki czyta aż książkę rocznie. Jedną. W związku z tym, że nie miał czasu na oddawanie się lekturze, przeprowadził jakieś badania, wywiady, z czytającymi dużo, chcąc poznać receptę na zwiększenie liczby nowych tytułów. Bo tak bardzo kochał czytać. A co to jest, kurde, wyścig?  Nie wiem czy wy też prowadzicie swoje prywatne statystyki? Ile w tym roku przeczytałam książek, ile upiekłam ciastek, ile obejrzałam filmów, ile zrobiłam kroków, ile zużyłam szamponu, ile zmarnowałam folii, ile plastiku, ile cukru zjadłam, ile procentów wypiłam, itd.  ILE. Nie JAKIE. Nie z KIM. Nie GDZIE. Liczą się tylko liczby. I ILE osób to widziało, ile wie, ile polajkuje.