Przejdź do głównej zawartości

Ile masz na liczniku?

Czytałam ostatnio artykuł o człowieku, który tak bardzo lubi czytać, że przez swoje obowiązki czyta aż książkę rocznie. Jedną. W związku z tym, że nie miał czasu na oddawanie się lekturze, przeprowadził jakieś badania, wywiady, z czytającymi dużo, chcąc poznać receptę na zwiększenie liczby nowych tytułów. Bo tak bardzo kochał czytać. A co to jest, kurde, wyścig? 

Nie wiem czy wy też prowadzicie swoje prywatne statystyki? Ile w tym roku przeczytałam książek, ile upiekłam ciastek, ile obejrzałam filmów, ile zrobiłam kroków, ile zużyłam szamponu, ile zmarnowałam folii, ile plastiku, ile cukru zjadłam, ile procentów wypiłam, itd. 
ILE.
Nie JAKIE.
Nie z KIM.
Nie GDZIE.
Liczą się tylko liczby.

I ILE osób to widziało, ile wie, ile polajkuje.


Fajne jest budowanie nawyków typu: czytaj dwie-pięć stron dziennie, potem może więcej, aż coś zaskoczy i książki będziesz łykał szybciej. Czytaj kilka różnych na raz, bo to zawsze urozmaicenie, przeskakuj ze świata fantastyki w czyjąś biografię albo kryminał. Jak się kąpiesz albo prowadzisz auto to słuchaj audiobooka, jak nudzisz w poczekalni, a nie masz ze sobą książki, to nadrabiaj na telefonie następną pozycję. Generalnie jest wiele opcji wyrobienia w sobie tego nawyku, ale jak ktoś lubi oddać się lekturze i przyjemnie spędzić czas na wertowaniu kolejnych stron, to też nie koniecznie będzie się teraz pilnował czytania jak diety, bo trzeba nadganiać. Skoro coś lubię robić to  niepotrzebne mi diagramy. No i niekoniecznie pasja zajmuje mi całe życie, bo trzeba pracować, żeby mieć za co jeść, a jak już się nażrę, to idę na rower albo spacer, co nie. Bo to też lubię. (Ale nie liczę kroków, oops).

I oczywiście: dzielenie się pasją to jest super sprawa! Może będziesz dla kogoś inspiracją? Może dzięki tobie ktoś odkryje nowego autora, może zwróci uwagę na gatunek, który do tej pory omijał, a może sięgnie nawet po komiksy, a do tej pory jakoś tak nie myślał nawet o ich istnieniu.

W sumie to ten gościu chciał dobrze! On chciał znaleźć cudowny przepis na to, jak czytać jeszcze więcej! Tylko tak jakoś... odniosłam to do realiów, sytuacji, które często widzę na ig, no i po prostu wniosek mam taki, że jak lubisz czytać i chcesz się tym dzielić ze światem, to to rób, ale nie daj się wciągnąć w wyścig szczurów. Bo naprawdę obstawienie się kolejnymi tomami recenzenckimi, kolejne zakupy na targach i jeszcze kolejne tytuły w paczkach od kuriera, są może godne pozazdroszczenia, ale ten stos hańby przysłania chyba trochę przyjemność, nie? Presja czasu może zepsuć nawet lekturę, so, spieszcie się powoli!


PS. Argument, że "jest tyle do odkrycia" do mnie nie przemawia, jestem wybredna. :>

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Serce jak smoła" - Robert Galbraith

Czasem rzeczywistość jest tak ciężka, że człowiek ucieka w świat wymyślony. Co jeśli ktoś tak pokocha fikcję, że będzie w stanie za nią zabić w prawdziwym świecie? Współtwórczyni kreskówki "Serce jak smoła" zjawia się w agencji i prosi Robin o pomoc z powodu internetowego hejtu na jej osobę. Z pewnych względów pomocy nie otrzymuje, a jakiś czas później detektywi czytają o śmierci młodej kobiety.  Strike i Robin mają przed sobą nie lada wyzwanie. Muszą przeniknąć do wirtualnego świata gry fanów kreskówki, którzy pilnie strzegą swych tajemnic. Po omacku szukają kogoś, kto w sieci działa jawnie i bardzo aktywnie, a w realu pozostaje anonimowy- ale nie bezczynny... Śledztwo nadwyręża siły zespołu agencji, który mając ograniczone pole do popisu, manewruje między zleceniami, starając się znaleźć i powstrzymać zabójcę. W tym wszystkim para detektywów toczy walkę z własnymi uczuciami i wątpliwościami - fatalnie odczytując wszelkie poszlaki.  Smutna rzeczywistość - autorka nie musiała

Nie oceniaj po okładce, Śnieżka też nabrała się na ładną skórkę

Kiedyś chyba częściej się słyszało, żeby „nie oceniać książki po okładce”, nie?  Dzisiaj to już nie ma takiej mocy sprawczej, bo a)       brzydkie okładki gorzej prezentują się na insta, b)       właściwie wszystko musi ociekać zajebistością, żeby ktoś zwrócił uwagę… albo właśnie nie zwrócił.  Nie wtrącił swoich pięciu groszy, bo ktoś ma śmieszny szalik w liski, chociaż liski są słodkie.   Może też strasznie razi kogoś mój krzywy nos, albo „wiecznie naburmuszona mina”, sorry , że nie polecę od razu do chirurga i nie zrobię się na bijons , żebyś mógł/a się odpierdolić. Spójrz na siebie. W lustro. Teraz. Niezależnie od tego, co widzisz, czy to ci się podoba, czy nie, czy popadasz w samozachwyt, czy w stan depresyjny – to właśnie jesteś ty. I co? I nic. Tak po prostu wyglądasz. I co dalej? Gdzie puenta? Dalej to już zależy od CIEBIE.

"Wartka śmierć" - Robert Galbraith

Detektywi kontra sekta? Nowy klient Cormorana i Robin prosi o pomoc w uwolnieniu syna ze szponów niebezpiecznej organizacji. Idee ratowania świata oraz działania charytatywne Powszechny Kościół Humanitarny uzależnia oczywiście od wpływów gotówki nowych wiernych i pełnego poświęcenia "życia" ludzi przebywających w ich ośrodkach, m.in. na Farmie Chapmana. Goście, którzy przejdą próg tego miejsca, nie wyjdą z niego tacy sami... Śledztwo rozpoczynamy na pełnych obrotach - agencja Strike'a nie narzeka na brak zgłoszeń, a sprawa Willa i jego ewentualne uwolnienie z farmy wymaga od wspólników podjęcia ryzyka - Robin pod przykrywką zmienia wygląd i gra z nową tożsamością, Cormoran natomiast musi pogodzić się z jej wyborem i ścierpieć nieobecność wspólniczki (wszyscy wiemy, że cierpią oboje nieustannie, z innych przyczyn, tumoki uparte). Nie da się ukryć, że to największa objętościowo część serii, ale to nie liczba stron stanowi o ciężarze lektury. Przyznam szczerze, że dawno nie