Przejdź do głównej zawartości

Postanawiam nie podsumowywać

Generalnie rzecz biorąc sprawa ma się tak:

Jak co roku, o tej samej porze, kiedy opadnie już smród po fajerwerkach, kiedy każdy szuka swego portfela i psa, bo nie pomyślał wcześniej, żeby zabezpieczyć zwierzaka, nadchodzi ten  czas na super postanowienia.

Ale takie wiecie - naprawdę super. Jedyne, wyjątkowe, świetne cele, które chcemy osiągnąć i które pomogą nam się wspiąć na szczyt. Tym razem nam się uda. To będzie ten rok! Bo w tym nowym roku nie zapomnę o pompkach po dziesięciu dniach, bo tym razem pojem owsiankę dłużej, niż tydzień, bo tym razem naprawdę będę się sumiennie uczyć słówek i w końcu ogarnę ten hiszpański. Przecież czekałam dwanaście miesięcy, żeby podsumować wszystkie inne genialne pomysły, podliczyć przeczytane strony i ocenić obejrzane filmy. To jest ten właśnie czas, kiedy ogarniamy na szybko stół do wigilii, sałatki na sylwka i dwunastomiesięczne zajęcia, które kochamy i które są naszym hobby, żeby potem rozliczać się z nich w excelu na wszystkich social profilach. 

Uroczyście postanowiłam więc niczego już nie postanawiać.
Jeśli będę chciała zmienić w swoim życiu cokolwiek - mogę to zrobić w dowolnej chwili. Nawet nie muszę czekać do jutra! Jak będzie chciała przestać coś robić, rzucić palenie, rzucić cukier, skończyć chory związek, przestać wydawać za dużo kasy na pierdoły, a może zwyczajnie nie przeklinać na co drugiego kierowcę, bo to i tak nic nie daje - to KAŻDY dzień w roku jest dobry na to, żeby coś zmienić. Taki prosty lifehack dla Was, kochani na ten nowy rok. Czy coś się zmienia? Dla mnie? Po prostu końcówka w pisaniu daty w listach. 

Tak więc widzicie... nie ma postanowień i nie ma podsumowania. Zmienia się tylko data, nie kończy się świat, ani żaden okres w naszym życiu. Wiek idzie w górę, bo pesel nie chce kłamać, zmieniamy kalendarz, ewentualnie buty, bo przecież noworoczne wyprzedaże... Wydajmy więc kasę na szampana, odpalmy tomb raidera i idźmy spać przed dwunastą, bo po co nam do cholery te odliczanie?!
A nie, to ja tak tylko robię? Hi-hi!

Trzymajcie się ciepło! 
PS. Tak, to jest sarkazm. Jak chcesz to podsumowuj i postanawiaj.
Ja po prostu tego nie lubię. xoxoxoxoxoxox

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Serce jak smoła" - Robert Galbraith

Czasem rzeczywistość jest tak ciężka, że człowiek ucieka w świat wymyślony. Co jeśli ktoś tak pokocha fikcję, że będzie w stanie za nią zabić w prawdziwym świecie? Współtwórczyni kreskówki "Serce jak smoła" zjawia się w agencji i prosi Robin o pomoc z powodu internetowego hejtu na jej osobę. Z pewnych względów pomocy nie otrzymuje, a jakiś czas później detektywi czytają o śmierci młodej kobiety.  Strike i Robin mają przed sobą nie lada wyzwanie. Muszą przeniknąć do wirtualnego świata gry fanów kreskówki, którzy pilnie strzegą swych tajemnic. Po omacku szukają kogoś, kto w sieci działa jawnie i bardzo aktywnie, a w realu pozostaje anonimowy- ale nie bezczynny... Śledztwo nadwyręża siły zespołu agencji, który mając ograniczone pole do popisu, manewruje między zleceniami, starając się znaleźć i powstrzymać zabójcę. W tym wszystkim para detektywów toczy walkę z własnymi uczuciami i wątpliwościami - fatalnie odczytując wszelkie poszlaki.  Smutna rzeczywistość - autorka nie musiała

Nie oceniaj po okładce, Śnieżka też nabrała się na ładną skórkę

Kiedyś chyba częściej się słyszało, żeby „nie oceniać książki po okładce”, nie?  Dzisiaj to już nie ma takiej mocy sprawczej, bo a)       brzydkie okładki gorzej prezentują się na insta, b)       właściwie wszystko musi ociekać zajebistością, żeby ktoś zwrócił uwagę… albo właśnie nie zwrócił.  Nie wtrącił swoich pięciu groszy, bo ktoś ma śmieszny szalik w liski, chociaż liski są słodkie.   Może też strasznie razi kogoś mój krzywy nos, albo „wiecznie naburmuszona mina”, sorry , że nie polecę od razu do chirurga i nie zrobię się na bijons , żebyś mógł/a się odpierdolić. Spójrz na siebie. W lustro. Teraz. Niezależnie od tego, co widzisz, czy to ci się podoba, czy nie, czy popadasz w samozachwyt, czy w stan depresyjny – to właśnie jesteś ty. I co? I nic. Tak po prostu wyglądasz. I co dalej? Gdzie puenta? Dalej to już zależy od CIEBIE.

"Wartka śmierć" - Robert Galbraith

Detektywi kontra sekta? Nowy klient Cormorana i Robin prosi o pomoc w uwolnieniu syna ze szponów niebezpiecznej organizacji. Idee ratowania świata oraz działania charytatywne Powszechny Kościół Humanitarny uzależnia oczywiście od wpływów gotówki nowych wiernych i pełnego poświęcenia "życia" ludzi przebywających w ich ośrodkach, m.in. na Farmie Chapmana. Goście, którzy przejdą próg tego miejsca, nie wyjdą z niego tacy sami... Śledztwo rozpoczynamy na pełnych obrotach - agencja Strike'a nie narzeka na brak zgłoszeń, a sprawa Willa i jego ewentualne uwolnienie z farmy wymaga od wspólników podjęcia ryzyka - Robin pod przykrywką zmienia wygląd i gra z nową tożsamością, Cormoran natomiast musi pogodzić się z jej wyborem i ścierpieć nieobecność wspólniczki (wszyscy wiemy, że cierpią oboje nieustannie, z innych przyczyn, tumoki uparte). Nie da się ukryć, że to największa objętościowo część serii, ale to nie liczba stron stanowi o ciężarze lektury. Przyznam szczerze, że dawno nie