Przejdź do głównej zawartości

Kim jesteś, odkąd zbierasz?

Pamiętasz swoją pierwszą książeczkę? Grube karty historii Bolka i Lolka, którzy przeżywali swe kolejne przygody. Potem książka z biblioteki szkolnej o doktorze, który rozmawiał ze zwierzętami i wyruszał we wspaniałe podróże. W sanatorium mama kupiła mi książkę o dziewczynce, która miała dziwne imię Pollyanna, po mamie i cioci, a grała w grę, że w każdej (dosłownie KAŻDEJ) sytuacji widziała pozytywne strony. Następnym krokiem w stronę czytelnictwa były przygody młodego czarodzieja, słynnego na cały świat Harrego (nie royalsa, ale też rodzina spoko), który był pierwszą grubszą pozycją w mojej karierze. W gimnazjum panie bibliotekarki rozkochały mnie w książkach Musierowicz, które dziś czytane są z sentymentu i nie zadowalają współczesnych odbiorów. Dla mnie jednak  to zawsze będą pełne ciepła, dobroci i empatii książki, które rozczulały mnie nie raz dla łez (skrzętnie ukrywanych!). A potem zaczęło się liceum, fantastyka z krwią i mordem w tle, na czele której stał (i stoi twardo!) Brent Weeks (spokojnie, Tolkiena dalej kocham). Na studiach odkryłam Agatę Christie, którą przeplatałam zachwytami nad Jane Austen, a obecnie to już najlepiej tylko kryminały Mroza, Nesbo i ostatnio też Matyszczak.

Krótka historia mojego zamiłowania do książek? Przygoda, podróże, czary, miłość, śledztwo. Składniki na dobry wieczór, zły dzień, ciężki okres dojrzewania czy nudne wykłady na studiach. (W obecnej pracy nie mam jak czytać, so sad). Abstrahując do tytułu i krótkiej czytelniczej biografii powyżej, każdy z nas napotkał w swoim życiu bajki, powiastki i książki, które mniej lub bardziej wpłynęły na jego osobę lub obecne podejście do czytania. Zbieramy woluminy, które zbierają kurz, a my dzięki czytaniu zbieramy doświadczenia. Przeżywamy coś. Poznajemy. Odkrywamy. Czasem czytamy, żeby się oderwać od codziennego życia, czasem, żeby się czegoś dowiedzieć, albo o czymś zapomnieć. Za dziecka lubiłam oglądać książki mojej mamy, zwłaszcza jedną o domowych roślinach doniczkowych - do dziś uwielbiam kupować i fotografować kwiaty i roślinki. (Fakt, że jestem kiepską ogrodniczką nie ma tu nic do tego! A kiepską fotografką? Shiiiit).

Czytano Wam za dziecka? A może Wy czytacie/liście swojemu dziecku/siostrze/bratu? Mi mama opowiadała bajki. Potem czytała, kupowała kasety (vhs rulez!). Ja swoim młodszym siostrom też opowiadałam i czytałam bajki, baśnie. Sama lubiłam to robić, zmieniać głos, historie. Chodziłam w gimnazjum na wolontariat do przedszkola i czytałam dzieciakom bajki, a potem były zabawy. Jasne, że czekały na "rolnik sam w dolinie", ale były takie bajki, na których koniec reagowały smutnym Ooojej, to już?! Zawsze podobały mi się słuchowiska dla dzieci, w których aktorzy czytali bajki, zwłaszcza jedna o Kocie w butach zapadła mi w pamięci i nie pamiętam czyj był ten wspaniały głos. Czasem czyjś głos podczas czytania kolejnej baśni, może zaprowadzić nasz wzrok na regał z książkami. Zdarza się, że dzięki tej lekturze, nasze oczy pozostaną utkwione w książki na dłużej.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Serce jak smoła" - Robert Galbraith

Czasem rzeczywistość jest tak ciężka, że człowiek ucieka w świat wymyślony. Co jeśli ktoś tak pokocha fikcję, że będzie w stanie za nią zabić w prawdziwym świecie? Współtwórczyni kreskówki "Serce jak smoła" zjawia się w agencji i prosi Robin o pomoc z powodu internetowego hejtu na jej osobę. Z pewnych względów pomocy nie otrzymuje, a jakiś czas później detektywi czytają o śmierci młodej kobiety.  Strike i Robin mają przed sobą nie lada wyzwanie. Muszą przeniknąć do wirtualnego świata gry fanów kreskówki, którzy pilnie strzegą swych tajemnic. Po omacku szukają kogoś, kto w sieci działa jawnie i bardzo aktywnie, a w realu pozostaje anonimowy- ale nie bezczynny... Śledztwo nadwyręża siły zespołu agencji, który mając ograniczone pole do popisu, manewruje między zleceniami, starając się znaleźć i powstrzymać zabójcę. W tym wszystkim para detektywów toczy walkę z własnymi uczuciami i wątpliwościami - fatalnie odczytując wszelkie poszlaki.  Smutna rzeczywistość - autorka nie musiała

"Złota łyżka" - Jessa Maxwell

Stary, tajemniczy dwór to dobre tło dla konkursu kulinarnego. Bake Week, organizowany co roku w posiadłości Betsy Martin, show dla cukierników z całego kraju, ma być w tym roku wyjątkowy... ale chyba nikt nie spodziewał się, że los zaserwuje uczestnikom taki finał.  Zacznijmy od początku, kiedy poznajemy bohaterów lubiących piec. Szóstka farciarzy to różne osobowości, którym przyświeca jeden cel: złota łyżka i własna książka kucharska. Co ludzie są zdolni zrobić, by wygrać? Jak byłam mniejsza to zawsze chciałam wziąć udział w takich konkursach - do momentu aż nie kazali robić dań ze składników, których nigdy bym nie zjadła, a co dopiero miała coś upichcić- tu jednak, w krainie słodkości, może nie odpadłabym pierwszego dnia. Tak jak jeden z uczestników, któremu ktoś podmienił cukier z solą... Drobna uszczypliwość, a może to rywalizacja tak szybko uderzyła gościom do głowy! Jak to bywa w telewizyjnych show, od pierwszego odcinka darzymy kogoś sympatią, lub wręcz przeciwnie. W książce też

"Wartka śmierć" - Robert Galbraith

Detektywi kontra sekta? Nowy klient Cormorana i Robin prosi o pomoc w uwolnieniu syna ze szponów niebezpiecznej organizacji. Idee ratowania świata oraz działania charytatywne Powszechny Kościół Humanitarny uzależnia oczywiście od wpływów gotówki nowych wiernych i pełnego poświęcenia "życia" ludzi przebywających w ich ośrodkach, m.in. na Farmie Chapmana. Goście, którzy przejdą próg tego miejsca, nie wyjdą z niego tacy sami... Śledztwo rozpoczynamy na pełnych obrotach - agencja Strike'a nie narzeka na brak zgłoszeń, a sprawa Willa i jego ewentualne uwolnienie z farmy wymaga od wspólników podjęcia ryzyka - Robin pod przykrywką zmienia wygląd i gra z nową tożsamością, Cormoran natomiast musi pogodzić się z jej wyborem i ścierpieć nieobecność wspólniczki (wszyscy wiemy, że cierpią oboje nieustannie, z innych przyczyn, tumoki uparte). Nie da się ukryć, że to największa objętościowo część serii, ale to nie liczba stron stanowi o ciężarze lektury. Przyznam szczerze, że dawno nie