Przejdź do głównej zawartości

Tak, skarbie, już kończę!

instagram.com/bookowniczkaig
Ach, te czytanie! Błoga chwila relaksu, wyciszenia się i wciągnięcia w świat przedstawiony. Ucieczka od problemów, przyjemność, zabicie czasu. Nie ważne z jakiego powodu sięgasz po książkę, jest to zawsze w efekcie końcowym przyjemność, jest to odpoczynek. Od czego, niby? Od tej góry prania, które właśnie na szybko rozwiesiłaś, żeby nadrobić choć rozdział zanim będziesz musiała lecieć z psem do weterynarza? Czy może od projektu na wczoraj, który kończysz między kolejnymi rozdziałami książki a skręcaniem mebli w salonie, bo obiecałeś? Myślisz, że mole książkowe żywią się tylko zapachem papieru i drukarskiej farby, że nie muszą jeść i zmywać po sobie? Uważasz, że jeśli „ktoś czyta i żyje podwójnie” to ma też podwójną ilość czasu? Książkoholizm to nie super czarodziejska moc, a mole książkowe czasu mają tyle samo, co zwykli Mugole, A JEDNAK: na książkę zawsze wciśnie się gdzieś w ciągu dnia ten kwadrans (albo dwa, w porywach do dwóch godzin. Tak kochanie, oczywiście, że już pędzę z tymi śmieciami!).

Oczywiście, że jeśli trafisz na lekturę tak wciągającą jak stare magnetofony wciągały kasety, to się z akcji nie wyplączesz. Zarwana noc, przekrwione oczy, poczucie beznadziei, bo znowu wyżerasz lubej płatki (oczywiście, że każdemu zdarza się zaczytać w tramwaju i zapomnieć kupić musli). Wyjście do pracy wiąże się z niespokojnymi myślami: czy bohater w końcu ucieknie z tej celi? Czy odzyska swoją moc? Czy słynny detektyw znajdzie morderce zanim ten znowu kogoś zastrzeli? Ciężko się skupić, kiedy jesteś w trakcie podróży do jaskini smoka, szukasz kolejnych poszlak albo marzniesz na k2. Książki uzależniają. Wciągają. Nie uderzają w Ciebie jak Jumanji, ale jeśli mocno się wkręcisz, to możesz poczuć ssanie i głód kolejnych słów.

Syndrom Jeszcze Jednego Rozdziału. I zaraz poprasujesz. Potem umyjesz okna. Jak tylko skończysz tą stronę to już biegniesz go mycia naczy..o matko, ale akcja! Jeszcze tylko jeden! Nie uciekniesz. Książka jest jak nałóg, jak myślenie o deserze po obiedzie - jeszcze tylko ... i mogę czytać! Zostaw ziemniaki, zjedz łososia. (Zostaw to wszystko, jak już nie możesz! Albo gotuj mniej.).

W końcu masz tą naprawdę WOLNĄ chwilę, bo po kolejnej kłótni i uniknięciu o-mały-włos tragedii zbicia ulubionego kubka, mieszkanie jest wysprzątane, a kot sika do czystej kuwety. Siadasz więc w fotelu. I przepadasz.

Co jest gorsze od książkowego kaca? Niemożność sięgnięcia po kolejną książkę, czy lekka panika na myśl o stosie czekających na swoją kolej?

PS. Zdarza się, że "książka nie zając" albo "książka jak wino" - nie ucieknie, a dojrzeje. Zdarza się i tak, ale o tym nie umiem pisać. (Bo wolę wtedy grać, hyhy). 
PS2. Zdjęcie zrobiłam w podróży. Tak, lubię podróżować. (Robić zdjęcia też).

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Serce jak smoła" - Robert Galbraith

Czasem rzeczywistość jest tak ciężka, że człowiek ucieka w świat wymyślony. Co jeśli ktoś tak pokocha fikcję, że będzie w stanie za nią zabić w prawdziwym świecie? Współtwórczyni kreskówki "Serce jak smoła" zjawia się w agencji i prosi Robin o pomoc z powodu internetowego hejtu na jej osobę. Z pewnych względów pomocy nie otrzymuje, a jakiś czas później detektywi czytają o śmierci młodej kobiety.  Strike i Robin mają przed sobą nie lada wyzwanie. Muszą przeniknąć do wirtualnego świata gry fanów kreskówki, którzy pilnie strzegą swych tajemnic. Po omacku szukają kogoś, kto w sieci działa jawnie i bardzo aktywnie, a w realu pozostaje anonimowy- ale nie bezczynny... Śledztwo nadwyręża siły zespołu agencji, który mając ograniczone pole do popisu, manewruje między zleceniami, starając się znaleźć i powstrzymać zabójcę. W tym wszystkim para detektywów toczy walkę z własnymi uczuciami i wątpliwościami - fatalnie odczytując wszelkie poszlaki.  Smutna rzeczywistość - autorka nie musiała

Nie oceniaj po okładce, Śnieżka też nabrała się na ładną skórkę

Kiedyś chyba częściej się słyszało, żeby „nie oceniać książki po okładce”, nie?  Dzisiaj to już nie ma takiej mocy sprawczej, bo a)       brzydkie okładki gorzej prezentują się na insta, b)       właściwie wszystko musi ociekać zajebistością, żeby ktoś zwrócił uwagę… albo właśnie nie zwrócił.  Nie wtrącił swoich pięciu groszy, bo ktoś ma śmieszny szalik w liski, chociaż liski są słodkie.   Może też strasznie razi kogoś mój krzywy nos, albo „wiecznie naburmuszona mina”, sorry , że nie polecę od razu do chirurga i nie zrobię się na bijons , żebyś mógł/a się odpierdolić. Spójrz na siebie. W lustro. Teraz. Niezależnie od tego, co widzisz, czy to ci się podoba, czy nie, czy popadasz w samozachwyt, czy w stan depresyjny – to właśnie jesteś ty. I co? I nic. Tak po prostu wyglądasz. I co dalej? Gdzie puenta? Dalej to już zależy od CIEBIE.

"Wartka śmierć" - Robert Galbraith

Detektywi kontra sekta? Nowy klient Cormorana i Robin prosi o pomoc w uwolnieniu syna ze szponów niebezpiecznej organizacji. Idee ratowania świata oraz działania charytatywne Powszechny Kościół Humanitarny uzależnia oczywiście od wpływów gotówki nowych wiernych i pełnego poświęcenia "życia" ludzi przebywających w ich ośrodkach, m.in. na Farmie Chapmana. Goście, którzy przejdą próg tego miejsca, nie wyjdą z niego tacy sami... Śledztwo rozpoczynamy na pełnych obrotach - agencja Strike'a nie narzeka na brak zgłoszeń, a sprawa Willa i jego ewentualne uwolnienie z farmy wymaga od wspólników podjęcia ryzyka - Robin pod przykrywką zmienia wygląd i gra z nową tożsamością, Cormoran natomiast musi pogodzić się z jej wyborem i ścierpieć nieobecność wspólniczki (wszyscy wiemy, że cierpią oboje nieustannie, z innych przyczyn, tumoki uparte). Nie da się ukryć, że to największa objętościowo część serii, ale to nie liczba stron stanowi o ciężarze lektury. Przyznam szczerze, że dawno nie