Przejdź do głównej zawartości

Jesienna chandra nie ma szans

Wieczór.
Cisza, ciemność, podłogówka grzeje w stópki, więc te wypasione skarpety w gwiazdki, które dostałaś na Mikołaja rok temu leżą smutne w kącie.
Nieśmiało spogląda na Ciebie kieliszek na stoliku, ale wino jeszcze się nie schłodziło.
(Znaczy nie odpowiednio. Nie na tyle, żebyś już musiała szukać korkociągu).
(I tak nie znajdziesz, a znowu zapomniałaś kupić butelkę z nakrętką, upsi).

Nastrojowo na podłodze koce, wśród których szukasz poduchy, żeby umościć się i odpalić kolejny odcinek o przystojniakach w garniakach. Może prawnicy nie są tacy źli?
Ledy dają trochę światła, więc odnajdujesz ikeowską poduchę, którą kupiłaś tylko ze względu na wymiar (bo wszystkie piękne poszewki będą do niej pasować). Usadawiasz się więc wygodnie, przykrywasz stópki i... wtedy dzwoni mama pogadać, bo dawno się nie odzywałaś.
Po godzinie ploteczek i słuchania narzekań lecisz siku. Wracasz i czujesz burczenie w brzuchu, więc z nadzieją otwierasz lodówkę licząc na to, że jednak ten krasnoludek od światła istnieje i zrobi ci coś z niczego na kolację.
Jak zwykle okazuje się, że na baśniowe stworzenia i swoją pamięć liczyć nie możesz, więc wybierasz numer do ulubionej pizzerii (nie patrz w tą ulotkę, przecież pamiętasz numer...) i przy okazji wietrzenia lodówy wyciągasz wino.

Dobra, to gdzie ten korkociąg...?
Przytrzaskujesz sobie szufladą palca, uderzasz się o kant szafki w głowę, ale warto było, bo oto jest! Wynalazek ludzkości. Narzędzie ważne niczym pięściak czy wi-fi. Otwierasz wino (ze sobą dziewczyno, bo jesteś świetna!), usadawiasz się wśród kocy i... kotce przypomina się, że potrafi diabelsko głośno miauczeć, a kaktus z parapetu już dawno nie ćwiczył latania. Cóż, nadal tego nie lubi, a ty znowu musisz zbierać ziemię z podłogi. 
Nic nie widzisz przy tych cholernych ledach, więc idziesz zapalić światło i przy okazji wziąć zmiotkę, w międzyczasie odstawiając kieliszek koło poduchy. 

 Ziemia zgarnięta, kot obrażony, a pizza (oby!!) w drodze. Trochę odechciewa Ci się już nawet tego relaksu, bo przecież nie możesz zwyczajnie się ponudzić i po prostu położyć, bo wiecznie coś... O, domofon!! Rzucasz się do słuchawki, odliczasz szybko kwotę i lecisz poprawić włosy, bo może zatrudnili jakiegoś przystojniaka. Otwierasz drzwi (oczywiście, że nie zatrudnili), płacisz i gramolisz się z pudłem do stołu, a wtedy twój kot postanawia zaatakować klatkę schodową. 
Niewiele myśląc lecisz za nim w kapciach z targu i starym dresie, prawie zlatujesz ze schodów i przy okazji zabijasz dostawcę, ale jest! Udało się, uff! Kot złapany, wracasz z nim do mieszkania i... okazuje się, że przeciąg zatrzasnął drzwi. 

Czy ręce mogą bardziej opaść? 
Oczywiście, że tak, bo kiedy wyglądasz jak totalna kupa, tak właśnie wtedy(!), drzwi starszej sąsiadki otwiera przystojny wnuk, który mógłby wygryźć wszystkich Chrisów z Avengersów. Przyszłaś tylko zapytać, czy możesz skorzystać z telefonu, bo... bo tak, właśnie goniłaś kota, zatrzasnęłaś drzwi do swojego mieszkania i modlisz się w duchu, żeby przegrzany w kocach laptop nie wystartował już w kosmos.
Chłopak się śmieje. Ty się śmiejesz. Kot jest dalej obrażony. 
Dostajesz się do mieszkania, zasiadasz w kocach, odpalasz serial i uśmiechasz się do siebie na wspomnienie przystojniaka, któremu zatrzasnęłaś drzwi przed nosem, bo HELLO BITCH, PIZZĄ SIĘ NIE DZIELI!

PS. Zaskoczyłam Was, że wino w kieliszku ostatecznie nie wylane, a aa?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Serce jak smoła" - Robert Galbraith

Czasem rzeczywistość jest tak ciężka, że człowiek ucieka w świat wymyślony. Co jeśli ktoś tak pokocha fikcję, że będzie w stanie za nią zabić w prawdziwym świecie? Współtwórczyni kreskówki "Serce jak smoła" zjawia się w agencji i prosi Robin o pomoc z powodu internetowego hejtu na jej osobę. Z pewnych względów pomocy nie otrzymuje, a jakiś czas później detektywi czytają o śmierci młodej kobiety.  Strike i Robin mają przed sobą nie lada wyzwanie. Muszą przeniknąć do wirtualnego świata gry fanów kreskówki, którzy pilnie strzegą swych tajemnic. Po omacku szukają kogoś, kto w sieci działa jawnie i bardzo aktywnie, a w realu pozostaje anonimowy- ale nie bezczynny... Śledztwo nadwyręża siły zespołu agencji, który mając ograniczone pole do popisu, manewruje między zleceniami, starając się znaleźć i powstrzymać zabójcę. W tym wszystkim para detektywów toczy walkę z własnymi uczuciami i wątpliwościami - fatalnie odczytując wszelkie poszlaki.  Smutna rzeczywistość - autorka nie musiała

Nie oceniaj po okładce, Śnieżka też nabrała się na ładną skórkę

Kiedyś chyba częściej się słyszało, żeby „nie oceniać książki po okładce”, nie?  Dzisiaj to już nie ma takiej mocy sprawczej, bo a)       brzydkie okładki gorzej prezentują się na insta, b)       właściwie wszystko musi ociekać zajebistością, żeby ktoś zwrócił uwagę… albo właśnie nie zwrócił.  Nie wtrącił swoich pięciu groszy, bo ktoś ma śmieszny szalik w liski, chociaż liski są słodkie.   Może też strasznie razi kogoś mój krzywy nos, albo „wiecznie naburmuszona mina”, sorry , że nie polecę od razu do chirurga i nie zrobię się na bijons , żebyś mógł/a się odpierdolić. Spójrz na siebie. W lustro. Teraz. Niezależnie od tego, co widzisz, czy to ci się podoba, czy nie, czy popadasz w samozachwyt, czy w stan depresyjny – to właśnie jesteś ty. I co? I nic. Tak po prostu wyglądasz. I co dalej? Gdzie puenta? Dalej to już zależy od CIEBIE.

"Wartka śmierć" - Robert Galbraith

Detektywi kontra sekta? Nowy klient Cormorana i Robin prosi o pomoc w uwolnieniu syna ze szponów niebezpiecznej organizacji. Idee ratowania świata oraz działania charytatywne Powszechny Kościół Humanitarny uzależnia oczywiście od wpływów gotówki nowych wiernych i pełnego poświęcenia "życia" ludzi przebywających w ich ośrodkach, m.in. na Farmie Chapmana. Goście, którzy przejdą próg tego miejsca, nie wyjdą z niego tacy sami... Śledztwo rozpoczynamy na pełnych obrotach - agencja Strike'a nie narzeka na brak zgłoszeń, a sprawa Willa i jego ewentualne uwolnienie z farmy wymaga od wspólników podjęcia ryzyka - Robin pod przykrywką zmienia wygląd i gra z nową tożsamością, Cormoran natomiast musi pogodzić się z jej wyborem i ścierpieć nieobecność wspólniczki (wszyscy wiemy, że cierpią oboje nieustannie, z innych przyczyn, tumoki uparte). Nie da się ukryć, że to największa objętościowo część serii, ale to nie liczba stron stanowi o ciężarze lektury. Przyznam szczerze, że dawno nie