Nie wiem, kto pierwszy rzucił hasłem, że podróże kształcą, ale czemu ja sobie to tak wzięłam do serca i zawsze z jakiegoś wyjazdu muszę przywieźć nowe doświadczenia z robienia z siebie błazna? Jest to całkiem zrozumiałe przy moim talencie do niezdarności, jak magnes przyciągam też wszelkie aprzygody i głupie sytuacje, ale chyba po cichu liczyłam gdzieś na to, że z wiekiem mi to przejdzie. Tymczasem zdobywam kolejne stopnie wtajemniczenia! Nie wiem dokąd prowadzą mnie te schody, ale znając siebie na przedostatnim się pewnie wywalę, a z moim szczęściem drzwi do wielkiej niespodzianki otworzę sobie pewnie czołem.
Ponieważ nastroje nie dopisują, dziś krótko rozchmurzę wam choć na chwilę burzowe chmury, a to oto kilka prostych porad, jak uatrakcyjnić sobie wyjazd bez niczyjej pomocy (naukowcy jej nienawidzą!).
Krok pierwszy) nie pij przed podróżą pkp kawy, bo wiadomo, że w pociągu siku nie zrobisz w *komfortowych* warunkach.
Krok drugi) oczywiście nie weź ze sobą ani JEDNEJ monety, bo przecież teraz to wszędzie i tak kartą, a więc po co mi to, na co - ano, na przykład na kluczborskim dworcu mamy toaletę z klamką, która otwiera się dopiero po tym, jak zje 2PLN (później o tym, że czasem się też nie otwiera...). I tutaj patrz krok pierwszy: po kawie sytuacja miałaby się gorzej, prawda?
Krok trzeci) traf do pociągu, w którym jest wc rozmiaru innego, niż komórka na miotły, gdzie z kolei nie działa zamek w drzwiach. Więc módl się, żeby nikt nie ruszył dupy z miejsca, jak starasz się pobić rekord szybkości w robieniu siku. :)))
Krok czwarty) nie bierz ze sobą książki do czytania, bo w końcu od czego jest Legimi, nie? I tutaj to prawda i nie ma w tym krzty kpiny, tyle, że jak już miałam telefon w łapie, to wleciało Spotify i przeglądanie insta wzdłuż i wszerz. I zaległych must read i tak nie nadrobiłam. Moja silna wola jest taka silna, że robi ze mną co chce!
Krok piąty) nie tłumacz nikomu, jak ma dojść do stacji benzynowej na siku bez żądnej monet klamki, jak nie umiesz tłumaczyć i ktoś po "do widzenia" idzie w zupełnie inną stronę. upsi!
Krok szósty) Nie ufaj klamce(!!!) toaletowej, na którą przygotowałaś się w drodze powrotnej, ale twoje wrzucone 2PLN.... przepadło. Zeżarło, no! <wrr>
Krok siódmy) słuchając sobie spokojnie muzyki w dworcowej poczekalni, nie ściągaj jak wariat słuchawek, bo w tle tarabani się głos z komunikatem - i tak nic z niego nie zrozumiesz, nie trać piosenki.
Krok ósmy) lecąc po schodach na peron, z którego ci się wydaje, że odjeżdża twój pociąg, nie myśl już o tym, że mogłaś sprawdzić na odjazdach, że chyba źle lecisz - to już nic nie da!
Krok dziewiąty) a wracając na swój peron, kiedy upewniasz się, jaka trasa wyświetla się na pociągu, idąc patrz się przed siebie, bo inaczej wleziesz w słup i odbijesz się od niego, a wierz mi: będziesz tym najbardziej zdziwioną osobą na peronie; reszta tylko kryje uśmiechy. Dzięki za maseczki, uff!
W skrócie: zaczęłam jakąś mini wojnę z klamkami, nie wolno gardzić bilonem, a jak ktoś pyta, to jednak może zbłądzić. Na zdjęciu piękna polska jesień, niezmiennie, oraz brudne (dobrze, że nie obrzygane!) szyby w pkp - również, tradycja zachowana.
do następnego
j
Komentarze
Prześlij komentarz
Cześć, miłego dnia i smacznej kawusi!